Dwa tygodnie temu mieliśmy okazję uczestniczyć w niezwykle ważnym dla dużej części aucklandzkiej społeczności wydarzeniu – Chińskim Festiwalu Lampionów. Jest to tradycyjne zakończenie świętowania Chińskiego Nowego Roku, jednego z najważniejszych chińskich świąt. W Auckland żyje prawie 0,5 mln Azjatów, do tego dochodzą jeszcze azjatyccy studenci, których w Auckland jest bez liku ( mieszkamy w takim niby akademiku w centrum i jesteśmy, jako Europejczycy, ewenementem ) Z wszystkim chińskimi knajpami dookoła można się czasem poczuć naprawdę jak w Chinach… A jak już o Chinach mowa…
W lutym 2013 zawitałam na Tajwan prosto w sam środek świętowania Chińskiego Nowego Roku ( btw., Tajwańczycy by mnie udusili, gdyby zobaczyli, że skojarzyłam ich z Chinami 😛 ). Festiwal latarni w Hsinchu oczywiście różnił się rozmachem. Trwał dwa tygodnie, był na wiele większą skalę (do Hsinchu zjeżdżali się ludzie z całego Tajwanu), było też zdecydowanie więcej lampionów i imprez towarzyszących (pokazy tańca, laserów i tym podobne atrakcje)
Na czym w ogóle polega Festiwal Lampionów? Tak jak pisałam wcześniej, kończy on świętowanie Chińskiego Nowego Roku. W tym roku rozpoczęliśmy Rok Psa, w 2013 było to rozpoczęcie Roku Węża. Chiński Nowy Rok to święto, które spędza się w gronie rodzinnym, dlatego też cała chińska emigracja zjeżdża wtedy do kraju, aby móc spędzać czas z rodziną. Nie muszę dodawać, że zdecydowanie nieopłacalne jest wtedy odwiedzanie Chin/Tajwanu, bo ceny lotów/noclegów skaczą znacznie w górę. Świetowanie trwa 2 tygodnie i zwieńczone jest właśnie Festiwalem Latarni (czy Lampionów, jak kto woli)
Sam Festiwal nie różni się aż tak bardzo od naszych dożynkowych imprez – jest dużo jedzenia, masa ludzi i występy na scenie – tylko jedzenie trochę inne, jak widać na załączonych zdjęciach 😉 Lampiony podczas Święta Latarni to nie te same lampiony, które puszcza się w powietrze (ostatnio modne u nas podczas Dnia Wiosny) To duże konstrukcje, które często prezentują jakąś ideę bądź przynajmniej przedstawiają jakąś spójną scenę sytuacyjną.
Poza wielkością, festiwal w Auckland naprawdę nie różnił się zbytnio od tego na Tajwanie – tłum ludzi, te same gadżety na straganach, nawet jedzenie było takie samo! Można powiedzieć, że festiwal w Auckland to bardzo bliskie autentyczności doświadczenie chińskiej kultury bez wizyty w Chinach 🙂 A sam festiwal, gdziekolwiek on by nie był, to super miejsce na wieczorny spacer i popróbowanie lokalnej kuchni.